W trakcie pracy moja już nie taka dzielna maszyna do szycia Basia poległa...
Szyłam kapę na kanapę a tu trach i ryf ryf... pfff i koniec. KLOPS totalny !!! ;(
No nic ...
Muszę ją znowu zanieść do Pana rodem z PRLu i liczyć, że naprawa nie potrwa zbyt długo .
A w tym czasie postaram się Was uraczyć innymi atrakcjami ;)
Może coś wyhaftuje albo ufilcuje... zostaje mi igła z nitką ;)
Kto mnie tam wie co wymyślę tym razem ;)
zdjęcie- http://www.book.hipopotamstudio.pl/
tak to wlaśnie bywa, że panowie rodem z PRL'u bywają bezcenni :)
OdpowiedzUsuńTak tak Pan jest bezsprzecznie mistrzem w swojej dziedzinie !!!! ;)
UsuńKotek, a ona nie była na gwarancji?
OdpowiedzUsuńCo się jej stało???
Ona jest jeszcze na gwarancji ale jedyny punkt naprawy Łucznika mieści się w piwniczce, przypominającej jamę kreta ;p a Pan jak Bóg pozwoli to mam nadzieje jeszcze żyje bo ostatnim razem jak Baśka była u niego to naprawa trwała ponad miesiąc bo Pan był w szpitalu. No cóż najlepsi fachowcy to ginący gatunek. A części z Chin też szły bardzooo długo.
UsuńCo się stało Basi? - odp Nie mam pojęcia coś z tym bębnem chyba ale ja jestem zielona totalnie w tej dziedzinie, może coś pękło przeskoczyło ;/ Ten świetny Starszy Pan z pewnością będzie wiedział , przed nim maszyny nie mają tajemnic ;) Ave Pan z PRLu ;)))
UsuńKropeczko, zatem powinnaś zacząć startować w konkursach Łucznika i wygrać nowszy (oby mniej awaryjny) model ;)
OdpowiedzUsuńJa dziękuje, za taką wiarę w moje umiejętności ale szyję od niedawna i na wygranie takiego konkursu nie mam najmniejszych szans , ogólnie nie należę do tych szczęściarzy co wygrywają w konkursach czy gdziekolwiek indziej ale za to w miłości mam większe szczęście ;) Pozdrawiam !
Usuń