Historia Pana Króliczka nie jest specjalnie odmienna od innych moich dzieł
Na początku była tunika...
Potem zaczęło się wycinanie oczywiście na oko , bez szablonu i bez linijki , czyli tak jak najbardziej lubię
reszta pracy toczyła się już szybciutko za pomocą mojej dzielnej maszyny Basi , która tym razem uparcie zaciągała satynową tkaninę na Pana Króliczka ;/
Potem było wielkie wypychanie i doszywanie uszek i dodatków
Nie zdradziłam Wam jednak, że moje dzieło zostało celowo niedokończone - nie miało wyszytej buzi
Pan Króliczek docelowo został stworzony do kochania przez moją siostrę i to ona wyszyła mu oczka i buźkę dodała nawet słodziutkie rumieńce, dzięki temu mogła mieć udział w stworzeniu swojego nowego przyjaciela.
I to już koniec historii
Prawda, że ślicznie razem wyglądają ?
Ale czadowy!
OdpowiedzUsuńDziękuje ;)
Usuńale jest boski:)
OdpowiedzUsuń